niedziela, 28 września 2014

Mitologia w odchudzaniu - część 3 ostatnia


Mit 7 – Herbatki, spalacze i mózgotrzepacze


Kolorowe czasopisma, radio, telewizja i wkurzające reklamy internetowe typu „gdzie jest cholerny krzyżyk?!” wciąż donoszą nam o kolejnych ultra-rewolucyjnych produktach, które zrobią   z Ciebie Mistera Universum lub Miss Bikini. Jak sądzisz? Jeśli istniałby produkt, dzięki któremu schudniesz bez wysiłku, to kolesie tacy jak ja mieliby z czego żyć? Poniżej wymieniam grupy produktów, które nabijają klientów w butelkę lub są nieumiejętnie wykorzystywane.

Herbatki odchudzające typu „Ebola”. Zazwyczaj sprowadzane z Chin, bez jakichkolwiek certyfikatów i zaświadczeń. Ich działanie polega w g(ł)ównej mierze na efekcie przeczyszczenia. Jeśli co chwila podążasz w stronę toalety krokiem chodziarza na finiszu, to wiedz, że właśnie fundujesz swojemu organizmowi małe Pearl Harbor. Wszystko co utracisz poprzez tego rodzaju kurację to woda, natomiast „zyskasz” awitaminozę i podrażnienie jelita grubego. Jeśli cokolwiek wywołuje u Ciebie biegunkę, odstaw to! Herbaty, które są godne polecenia w czasie odchudzania to biała i zielona. Nie odsłonią Twojego sześciopaka w trzy tygodnie, ale tak jak wygodne buty, pozwolą Ci odrobinę szybciej trafić na szczyt góry zwanej odchudzaniem

Termogeniki dla miłośników gumy balonowej. Jeśli po zażyciu dawki suplementów wyglądasz tak, to wiedz że ni służy to ani Twojemu zdrowiu, ani sylwetce (zwłaszcza od 0:08):


Każda substancja podnosząca tętno i zwiększająca pobudzenie (np. kofeina, geranium) posiada dość wredne właściwości:
·         Podnosi poziom kortyzolu (w wielkim skrócie: hormon odpowiedzialny za katabolizm mięśni, jego wysoki poziom sprzyja odkładaniu się tkanki tłuszczowej).

·         Szybko podnosi tolerancję na stosowny składnik (staje się nieskuteczna, trzeba stale zwiększać dawki, co powoduje nasilenie się skutków ubocznych)

·         Wywołuje zespół zmęczenia nadnerczy (ciągły brak energii, koncentracji i motywacji do działania, senność)

Czy zatem termogeniki nie mają miejsca w arsenale osoby odchudzające się? Nic bardziej mylnego. Substancje te mogą okazać się pomocne w końcowej fazie redukcji, gdy trudno jest czymkolwiek organizm „zaskoczyć”. Jakkolwiek pamiętaj o tym, aby stosować je nie dłużej niż 4 tygodnie i zaczynać suplementację od najniższych skutecznych (tzn. odczuwalnych) dawek.

Mit 8 -   Dieta to jedna wielka katorga



                Obserwując pozbawionych energii zawodników i zawodniczki sportów można dojść do
wniosku, że aby zyskać estetyczną sylwetkę trzeba przejść przez piekło. O ile nie zamierzasz wysmarować się bronzerem i wykonywać póz obowiązkowych przed setkami par oczu, nic takiego Cię nie czeka.
                Dieta odchudzająca nie musi i nie powinna być monotonna! Wymieniaj źródła białka, węglowodanów i tłuszczy. Znajdź swoje ulubione rodzaje przypraw i warzyw. Jedyne co Cię ogranicza to Twoja kreatywność.

Podsumowanie

Aby spisać wszystkie mity, które narosły wokół odchudzania i dokładnie wyjaśnić ich pochodzenie i absurdalność, należałoby napisać książkę o grubości "Encyklopedii Britannica". Ów cykl miał na celu wyłonić te najbardziej rozpowszechnione i szkodliwe.
                Zrzucanie szpecącej tkanki tłuszczowej musisz rozpatrywać jako proces. Weź pod uwagę, że nie jesteś taki sam jak facet z reklamy, koleżanka z pracy czy Twój sportowy idol. Poszukuj optymalnych rozwiązań, edukuj się i przede wszystkim, bądź cierpliwy. Jeśli kolekcjonowałeś sadło latami, myślisz że pozbędziesz się go w kilka tygodni? Wszystko co jest coś warte wymaga czasu i pracy. 
               Weź pod uwagę fakt, że poprzez mądre odchudzanie nie będziesz tylko atrakcyjniejszy… Będziesz mądrzejszy, bardziej zdyscyplinowany i pewny siebie. Skąd to wiem? Piszący niniejsze pół swojego dzieciństwa oraz czasu dojrzewania był chorobliwie otyły. Więc skoro zakompleksiona i spasła ofiara losu dała radę, to co stoi Tobie na przeszkodzie? 

piątek, 19 września 2014

Mitologia w odchudzaniu - część 2

Mit 4 – Nie jedz po 17:57

                Tę ludową mądrość na miarę terapii Rozalki z „Antka” B. Prusa słyszę nader często. Jeśli ktoś wydzwania do wróżbity Macieja, to nie dziwota, że wciąż są ludzie, którzy wierzą w magiczną barierę godziny 18.

                Czy zatem ta rada nie ma żadnego uzasadnienia? Moda na diety typu Intermittent Fasting dowiodła, że okresowy post może być dla niektórych wygodną formą odżywiania. Jakkolwiek, całą istotę każdej diety redukcyjnej możemy zamknąć w jednym zdaniu: „Jedz mniej kalorii niż zużywasz”. Proste? Ergo, jeśli od godziny 7:00 do godziny 18:00 zjadłeś 4 tys. kcal, a Twoje dzienne zapotrzebowanie wynosi 3,5 tys. kcal to znaczy, że będziesz chudł? Wątpliwe.

                Drugim kontrargumentem dla dietetycznych porad szeptuch jest fakt, że organizm podczas niskiego poziomu cukru jest pobudzony. Każdy kto doświadczył hipoglikemii, wie jak bardzo łatwo jest się wtedy wyprowadzić z równowagi. Na skutek głodu w ciele podnosi się poziom m.in. adrenaliny i kortyzolu, bowiem mózg spragniony swojego paliwa wysyła Ci wiadomość: „SZUKAJ ŻARCIA!”. Czy o taki stan chodzi Tobie przed snem? Raczej nie. Serotonina – hormon odpowiedzialny m.in. za prawidłowy przebieg snu i uczucie relaksacji – jest wytwarzana, gdy poziom cukru we krwi jest podwyższony (kto z nas nie lubi poobiednich drzemek?). Tutaj pojawia się kwestia jedzenia węglowodanów przed snem, o czym napiszę w kolejnym cyklu artykułów.

Mit 5 – 0% tłuszczu – Jupi! Hura! Dla ignorantów.


                Biorąc pod uwagę semantyczną zbieżność między tkanką tłuszczową, a tłuszczem spożywanym w pokarmie, wiele osób idzie tropem „Nie będę jadł tłuszczu to spalę tłuszcz”. Genialne.
                Wyjaśnijmy sobie jedno: aby spalać tkankę tłuszczową i zachować jędrną sylwetkę musisz być zdrowy. Poniżej wymieniam kilka funkcji, które tłuszcze (zwłaszcza nienasycone kwasy tłuszczowe) pełnią w Twoim organizmie:

·         Synteza hormonów
·         Budulec błon komórkowych
·         Rozpuszczanie witamin A,D,E,K
·         Wchodzą w skład neurotransmiterów
·          Obniżanie poziomu homocysteiny

Teraz, mój drogi czytelniku, wyobraź sobie, że zamierzasz się odchudzać kiedy jesteś kompletnie bez siły, pozbawiony witamin, z zajechanym układem nerwowym i stanami zapalnymi w stawach (i nie tylko). Równie dobrze palacz z 40-letnim stażem może spróbować swoich sił w maratonie.

Drugim faktem stojący za tym, by nie eliminować całkowicie tłuszczy z diety, jest to że dają one poczucie sytości na długo. Unikamy w ten sposób bezustannych wahań poziomu insuliny i tym samym wiecznego uczucia głodu.

Jako ciekawostkę dodam, że owiane złą sławą kwasy tłuszczowe nasycone (pochodzenia zwierzęcego) mają także swoje miejsce w zdrowej diecie (m.in. synteza hormonów, są także odpowiedzialne za regulację systemu odpornościowego). Oczywiście nie namawiam nikogo do opychania się boczkiem. Z racji tego, że ilość nasyconych kwasów tłuszczowych powinna wynosić ok 30% wszystkich tłuszczów, znajdziecie odpowiednią ich ilość w piersiach z kurczaka, indyka czy w chudej wołowinie.[i] Jedyne tłuszcze, których powinniśmy się wystrzegać to te, które nie występują w naturze – izomery trans kwasów tłuszczowych. Zaliczyć do nich można przegrzany olej czy utwardzone tłuszcze roślinne (margaryna).

Mit 6 – Wegańskie = zdrowe ?


                Wielokrotnie spotkałeś się z reklamą różnych produktów, w których słowo „dietetyczny” było synonimem słowa „wegański” lub „bezmięsny”. Wyrazem tej hipokryzji jest fakt, że pasztety z soi znajdziecie w hipermarketach w dziale ze zdrową żywnością. Nie wspomnę o korożernych „ekspertach” zapraszanych do studiów telewizyjnych i radiowych.

                O pożytecznych aspektach spożywania tłuszczów pochodzenia zwierzęcego wspomniałem w opisie mitu 5. Skupmy się teraz na „dietetycznej” soi… Soja to niezwykle pożyteczna roślinka pod warunkiem, że spożywamy tylko FERMENTOWANE produkty z niej uzyskane. Nie dziwi Cię fakt, że hodowana już na 11 wieków przed Chrystusem, dopiero w XX wieku zaczęła być spożywana w innych postaciach? Sądzisz, że Chińczycy byli na tyle nierozgarnięci, że dopiero po upłynięciu trzech tysiącleci wpadli na pomysł: „A na cholerę to kisić?”. Być może, starożytni Azjaci już znali następstwa spożywania karmy dla bydła, którymi m.in. są:
 Upośledzenie działania  tarczycy[ii]
·         Podnoszenie poziom estrogenu powyżej pożądanego poziomu[iii]
·         Zawartość rakotwórczych azotynów (zwłaszcza izolowane białko sojowe)[iv]
·         Zawartość inhibitorów enzymu trawiennego trypsyny[v]

I jak? Masz nadal ochotę sojowego burgera?




[i] http://www.eufic.org/article/pl/4/9/artid/Blizsze-spojrzenie-tluszcze-nasycone/
[ii] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12060828?ordinalpos=6&itool=EntrezSystem2.PEntrez.Pubmed.Pubmed_ResultsPanel.Pubmed_RVDocSum
[iii] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12060828?ordinalpos=6&itool=EntrezSystem2.PEntrez.Pubmed.Pubmed_ResultsPanel.Pubmed_RVDocSum
[iv] Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin..., str. 22; „Evaluation of the Health Aspects of Soy Protein Isolates as Food Ingredients”, przygotowany dla FDA przez Life Sciences Research Office, Federation of American Societies for Experimental Biology (9650 Rockville Pike, Bethesda, MD 20014), USA, Contract No. FDA 223–75–2004, 1979.
[v] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24518322

wtorek, 16 września 2014

Mitologia w odchudzaniu - część 1

„Nie jedz po 18”, „wystarczy liczyć kalorie”, „dieta niskokaloryczna jest dobra dla serca”, „wystarczy wyeliminować tłuszcz”. Ileż to razy słyszymy takie mądrości… Mimo, że powstało już tysiące artykułów na temat rozsądnego odchudzania, to ludzie z uporem maniaka wciąż powielają te same błędy. Niniejszy artykuł, w możliwie prostych słowach, ma na celu rozprawić się z mitami o odchudzaniu.

Mit 1 – Lodówka niczym skarbonka

Często to słyszę: nie stać mnie na dietę! Ok. W takim razie policz ile wydajesz kasy na produkty, które w żaden sposób nie sprzyjają ani postępom na siłowni ani zdrowiu.
W takim razie radzę zrobić pewien eksperyment: zbieraj paragony za każdy produkt spożywczy, który zakupujesz (wędliny, pieczywo, alkohole, słodycze, posiłki na mieście etc.) Gwarantuje Ci, że solidna porcja łososia, będzie Cię kosztowała znacznie mniej niż syfiasty kebab typu „pies zmielony razem z budą”. Koszt białej bułki z MOM-em i kapustą to wydatek rzędu 8-9zł (to 750g piersi z kurczaka lub 20 jaj!). Drugą sprawą jest fakt, że cotygodniowa lektura gazetek reklamowych pozwoli Ci zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. Nie ma tygodnia w polskich sieciach dyskontowych i hipermarketach, abyś nie znalazł promocji na jajka, warzywa czy jakiś rodzaj chudego mięsa (Boże, błogosław kapitalizm!). Dodatkowym finansowym bonusem będzie fakt, że rzadziej będziesz chorował, ergo mniej będziesz wydawał na lekarstwa (o ile w ogóle).

Mit 2 – ON/OFF

Wciąż słyszę: „wiesz… jem 1500 kcal robię cardio codzienne po godzinie, do tego siłownia 5 razy w tygodniu, a waga stoi. Co jest nie tak?”  Musisz zrozumieć, że ciało nie działa na zasadzie latarki: ON/OFF. Nie będziesz szybciej chudł im mniej będziesz jadł! Być może się mylę, ale wydaje mi się, że organizmie codziennie zachodzą te same procesy: bicie serca, skurcze mięśni gładkich i szkieletowych, trawienie, oddychanie, złuszczanie i odbudowa naskórka i miliony innych. Czy Twoje ciało wie, że akurat chcesz się odchudzić? Nie, ono chce przetrwać! Wobec niedoborów mikro- i makroskładników  na miarę długu publicznego, włączy się czerwony alarm: „Ja głoduję!”. I tak jak nie zastanawiając się odsuwasz rękę od źródła gorąca, tak organizm (w stanie zagrożenia głodem) zacznie OSZCZĘDZAĆ energię.

Mit 3 – Wygląd mierzony wagą

                „Moja koleżanka zrzuciła 8 kg stosując tę dietę w 3 tygodnie” Cóż… mój kolega zrzucił 14 w 2 tygodnie stosując amfetaminę… Musisz sobie uświadomić, że czym innym jest zmiana składu ciała a wycieńczenie. Dramatyczna restrykcja kalorii spowoduje utratę odrobiny tkanki tłuszczowej, wody, następnie glikogenu (który odpowiada za jędrność sylwetki). Osoby początkujące są tak podatne na rozwój beztłuszczowej masy ciała, że wcale nie muszą tracić kilogramów, a mimo to mieć coraz niższy poziom tkanki tłuszczowej.

Rada? Rób fotografie co 14 dni (oczywiście tym samym aparatem, przy tym samym świetle i najlepiej o tej samej porze). Jeśli nie jesteś chorobliwie otyły, to nie powinieneś tracić więcej niż 1,5 kg tygodniowo.

sobota, 13 września 2014

Tajemnica jednego powtórzenia


Nigdy nie zwracałeś uwagi ile czasu poświęcasz na każdą fazę powtórzenia? To poważny błąd! Poniższe kilka pomysłów da Ci do myślenia.
 Jak zapewne wiesz każde powtórzenie możemy podzielić na 3 fazy: unoszenia (koncentryczna/pozytywna), opuszczania (ekscentryczna/negatywna) i przytrzymania w pełnym skurczu (izometryczna). W związku z powyższym przedstawiam Ci kilka możliwości, które urozmaicą Twój trening:

1.       Spowolnij fazę negatywną - Szczególnie przydatne podczas budowania siły i masy. To właśnie w fazie negatywnej Twoje mięsnie są najsilniejsze. Jeśli nie jesteś już w stanie, w sposób kontrolowany, opuścić ciężaru, to jak mawiał Dorian Yates „It’s over. There is nothing left”.

2.       Przyspiesz fazę koncentryczną – Postaraj zadziałać jak sprężyna. Opuść ciężar w kontrolowany sposób (bez odbijania), a potem bum! Wyrzuć sztangę pod sufit! 

3.       Przytrzymaj ciężar na dłużej – wykonaj standardową serię (w dowolnie wybrany przez Ciebie sposób). W momencie, kiedy nie będziesz już mógł wykonać następnego, pełnego powtórzenia, wykonaj powtórzenie częściowe i gdy poprowadzisz ciężar najwyżej jak się da to w tym momencie przytrzymaj ciężar na 5-7 sekund. Palenie jak u Marii Czubaszek.

4.       Progresja poprzez wydłużenie czasu trwania serii – standardowa seria trwa od 20-40 sekund. Co ciekawe, liczne badania dowodzą, iż zwiększenie czasu pod napięciem (Time Under Tension – TUT), może przynieść dodatkowe korzyści poprzez wzrost IGF-1 czy kinazy m-TOR. Poproś partnera treningowego, aby zmierzył czas trwania standardowej serii. Na następnym treningu postaraj się, aby Twoja seria trwała 5 sekund dłużej, nie zwiększając ciężaru. Oczywiście blokowanie łokci, kolan czy odpoczynek w dowolnej formie nie liczy się!

5.       Kombinuj – spowalniaj/przyspieszaj wszystkie fazy powtórzeń. Periodyzacja może wyglądać na przykład tak:
4-6 tygodni
4-6 tygodni
4-6 tygodni
4-6 tygodni
Szybkie pozytywy, wolne negatywy, bez zaznaczenia fazy izometrycznej
Wolny pozytyw, szybki negatyw, faza izometryczna 2-3 sek.
Wolny pozytyw, wolny negatyw, izometria w powtórzeniu częściowym
Szybkie pozytywy, szybkie negatywy, izometria 3 sekundy


Nie marnuj swojego czasu, wyjdź ze strefy komfortu i zacznij zmieniać swoje treningi. Nie jesteś ani Branchem Warrenem, ani Flexem Wheelerem. Sam musisz znaleźć na siebie sposób. Dlatego, periodyzacja sposobu wykonywania powtórzeń przybliży Cię do odkrycia najbardziej pożytecznych narzędzi. 

czwartek, 4 września 2014

Zakotwicz swoją motywację

Umysł - szef wszystkich szefów


Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie kwestionował roli psychologii w sporcie. Niegdyś tylko profesjonaliści dbali o odpowiedni stan mentalny w czasie treningów i zawodów. Dzisiaj rekordy na serwisie youtube.com biją filmiki typu „Bodybuilding motivation”, „Aesthetics motivation”, „Female fitness motivation”, które ogląda wielu amatorów, aby nakręcić się przed treningiem. Jakkolwiek, nawet przy najlepszym montażu wiecznie powtarzany schemat (pobudzająca muzyka, motywująca gadka i urywki filmów z treningów IFBB Pro) w końcu się opatrzy. Jeśli chcesz naprawdę zamienić się w krwiożerczą bestię na treningu zdradzę Ci pewien patent.

Otwórz umysł

                Na początku zrobimy mały eksperyment: przypomnij sobie najtragiczniejsze lub najstraszniejsze przeżycie z dowolnego okresu życia. Zamknij oczy, powróć do tego wspomnienia w formie obrazu. Przypomnij sobie kolory, zapachy i wewnętrzne odczucia jakie się z tym wiążą. Głęboko zagłąb się w swoje ówczesne odczucia, emocje. Poświęć na to 3 minuty…
                Jak się czujesz? Twój puls przyspieszył? Nagle zapomniałeś o wszystkich fajnych rzeczach, które dzisiaj Cię spotkały? Czujesz podenerwowanie? Voilà! Właśnie tylko za pomocą wyobraźni posterowałeś swoim ciałem. Nakazałeś mu wytwarzać adrenalinę, obniżyć poziom serotoniny, przyspieszyłeś pracę układu krwionośnego i oddechowego. Tutaj muszę Cię ostrzec: NIE PIELĘGNUJ TRAUMATYCZNYCH WSPOMNIEŃ!  

Terminator – przebudzenie

                Zaraz! Zaraz! Skoro możesz zmusić swój organizm do funkcjonowania w określony sposób, to równie dobrze możesz przygotować je do (niemal) nadludzkiego wysiłku. Technika, którą Ci przedstawię jest jednym z narzędzi wykorzystywanym w Programowaniu Neurolingwistycznym. Nosi ona piękną i wymowną nazwę: „kotwiczenie:.
                Kotwiczenie pozwala osiągnąć pożądany stan umysłu i ciała przy pomocy odpowiedniego bodźca, który został wykorzystany przy procesie zakładania tzw. „kotwicy”.[1] Idąc przez życie sam kotwiczysz wiele odczuć i wspomnień. Pamiętam jak za czasów studenckich miałem zajęcia z pewną Panią, która za każdym razem, gdy usłyszała syrenę (sala znajdowała się w pobliżu ruchliwej drogi), zaczynała drżeć i nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Kiedyś w przypływie szczerości, zwierzyła nam się, że została potrącona na przejściu dla pieszych… Jeśli dobrze pomyślisz to sam masz wiele podobnych „lotów”. Konkretna piosenka przypomina Ci dawną miłość? Widok sąsiada-skurwiela sprawia, że jesteś wkurzony już od samego rana? Sam widzisz, jak sobą manipulujesz.



Do dzieła!

                Na początku wybierz bodziec, który będzie u Ciebie wywoływał pożądane odczucia i wpływ na Twoje ciało. Co ważne, musi on być unikalny. Najlepiej sprawdzają się tutaj odczucia kinestetyczne (dotykowe).[2] Możesz chwycić się za ucho lub np. wbić kciuk między knykcie drugiej dłoni. Aby kotwica była jeszcze skuteczniejsza możesz usprawnić ją poprzez bodziec słuchowy, najlepiej wypowiedzenie odpowiedniego słowa/zdania („God mode on… :P ). Co ważne, im częściej będziesz używał określonej kotwicy, tym mocniej będzie ona działać! [3]

                Poniżej zamieszczam instrukcję zakładania kotwicy (wg wzoru opracowanego przez Andrzeja Batkę - jednego z ojców polskiej szkoły NLP) która pozwoli Ci wpaść w treningową furię:
1.       Powróć oczami wyobraźni do sytuacji kiedy byłeś wściekły. Nie mam to na myśli sytuacji, w której pokłóciłeś się z kimś bliskim. Masz przypomnieć sobie stan, w którym Twój gniew był na tyle wielki, że chciałeś urwać łeb każdej osobie, która stanie Ci na drodze (może przeżyłeś jakąś bójkę, rozwaliłeś domowy sprzęt…). Jako podpowiedź opiszę moje wspomnienie, które wykorzystałem do założenia kotwicy: jako otyły i wyśmiewany nastolatek w końcu coś we mnie pękło i spuściłem solidny łomot dwóm permanentnym oprawcom.  

2.       Zwizualizuj obraz tego zdarzenia. Skoncentruj się na jego wielkości i kształcie. I wielu ludzi może on przybierać różne kształty: prostokąta, kwadratu lub owalny. Teraz ów obraz powiększ dwukrotnie. Potem powiększ go ponownie. Teraz powinieneś odczuwać wzrost intensywności uczuć z nim związanych. Teraz przywróć jego pierwotne rozmiary.

3.       Zwróć uwagę na to w jakiej odległości od Twojej twarzy znajduje się obraz. Teraz przybliż obraz do siebie. Znowu powinieneś poczuć wzrost nasilenia uczuć, towarzyszących temu wspomnieniu. Z powrotem oddal obraz od siebie obraz do poprzedniej odległości.

4.       Jaka jest jasność tego obrazu? Rozjaśnij go kilkakrotnie! Teraz ponownie poczujesz intensywniejszy przypływ emocji. Ponownie przywróć swojemu wspomnienia poprzednią jasność.

5.       Teraz raz jeszcze przywołaj oczami wyobraźni dany obraz. Zacznij go jednocześnie powiększać, rozjaśniać i przybliżać. Teraz powinieneś poczuć prawdziwe wkurzenie! Teraz na chwilę zajmij się czymś innym (np. obejrzyj najnowszy klip Braci Figo Fagot :P ).[4]

6.       Powróć do wspomnienia. Ponownie powtórz procedurę z punktu 5, ale tym razem zastosuj wcześniej ustalony bodziec (gest i/lub wypowiedz odpowiednie słowo). Gdy będziesz chciał wyłączyć dany stan, po prostu pomyśl o czymś skrajnie innym (relaksującym, miłym itd.).

Trening mentalny musi być regularny!

                Powtórz to proces kotwiczenia przez następne 3 dni. Tylko 3 dni dzielą Cię od zdobycia narzędzia, które zmieni Twoje treningi w prawdziwą liturgię masochizmu. Oczywiście, powyższą technikę możesz wykorzystywać do innych celów: wzrostu pewności siebie (wspomnienie związane z Twoim osobistym sukcesem), poprawy nastroju (wspomnienie związane z czymś przyjemnym) lub wzrostu koncentracji (nadal muszę tłumaczyć?). Jako osoba, która na co dzień zajmuje się sprzedażą nie mogę pozwolić sobie, aby przywitać klienta z grobową miną, bo akurat miałem zły dzień. Kotwica pewności siebie jest wtedy nieoceniona! Do dzieła! Jak mawia Zig Ziglar -  „Tylko ty możesz wykorzystać swój potencjał!”  




[1] A. Batko, Sztuka perswazji czyli język wpływu i manipulacji, Gliwice: Wydawnictwo Helion, 2011r., str. 194.  

[2] S. Bavister, A. Vickers, NLP w praktyce czyli sztuka kształtowania przyszłości, Warszawa: Wydawnictwo Edgard, 2010r. str.138-139.
[3] S. Bavister, A. Vickers, NLP w praktyce... str. 138
[4] A. Batko, Sztuka perswazji…, str. 197-199