Treningowy onanizm
Nie mamy się co oszukiwać. Przeważającą częścią populacji są
osoby trenujący rekreacyjnie, które nie mają ambicji zawodniczych lub udziału w
sesji zdjęciowej dla Vicotria’s Secret. Dla niektórych z was siłownia może być
tylko dodatkiem do innych aktywności, które uwielbiacie robić: pływanie, jazda
na rowerze czy wędkarstwo.
Przytłoczeni codziennymi obowiązkami, związanymi z
pracą, rodziną i Bóg wie z czym jeszcze, nie macie ochoty na liczenie
makroskładników, staranne dobieranie suplementacji i zastanawianie się nad tym
czy ich tylny akton barku jest proporcjonalny do reszty pleców. Gdy tzw. „szary
Kowalski” otwiera dowolną gazetę, włos mu się jeży na głowie:
przeciwutleniacze, obciążenie CUN, 156 technik wykonywania przysiadów i badania
czy treningi HIIT są lepsze od zwykłego cardio.
Zdezorientowany nadmiarem informacji ma dwa wyjścia: albo wykupi treningi personalne u
lepszego/gorszego trenera lub na własną modłę zacznie układać treningi.
Zazwyczaj to drugie rozwiązanie prowadzi do tzw. „treningowej masturbacji” –
maszyny, wyciągi i mało produktywne ćwiczenia wykonywane bez ładu, składu i
większego zaangażowania. Nasz adept zdecydował się na treningi, aby poprawić
jakość życia oraz sylwetkę, a mimo kolejnych miesięcy uczęszczania nie dzieje się nic. Poniższy artykuł jest skierowany właśnie do takich ludzi.
Zapomnij o splicie
Na przestrzeni kilkunastu prasa branżowa, biorąc za przykład
plany zawodowców, powielała mit jakoby trenowanie każdej grupy raz w tygodniu
jest najbardziej optymalną drogą dla każdego z ćwiczących. Spójrzmy prawdzie w
oczy:
- NIE jesteś zawodowcem
- NIGDY nie wiesz czy akurat w dzień treningowy nie wypadnie Ci coś ważnego
Co do punktu pierwszego, to nie jesteś w stanie skatować
mięśni tak, aby procesy regeneracyjne zabierały Ci całe 7 dni. Musisz zdać
sobie sprawę z tego, że po zakończeniu procesów naprawczych (powrót do stanu
sprzed treningów) następuje proces nadkompencsacji (upragnionego wzrostu). Gdy
po zakończeniu tej fazy zabraknie kolejnego impulsu do wzrostu, nastąpi atrofia
(katabolizm). Ergo, trenując NIE na śmierć i życie raz w tygodniu, robisz dwa
kroki w przód i jeden (lub nawet dwa) w tył. Nie lepiej za każdym razem
pracować jak najefektywniej?
Co się tyczy punktu drugiego, to biorąc pod uwagę, że jesteś
aktywny też w innych sferach życia optymalną ilością treningów dla Ciebie
będzie 3 razy w tygodniu. A co jeśli jeden trening Ci „wypadnie” z harmonogramu
(wywiadówka, praca po godzinach, urodziny szwagra brata cioci Jadzi)? Nic
strasznego. Poniższy program uwzględnia tego rodzaju komplikacje.
Powrót do korzeni – FBW

- Zaangażowanie możliwie dużej ilości mięśni
- Poprawę koordynacji
- Wywołają pozytywny stres w organizmie, który da ciału impuls do rozwoju
- Poprawią naszą siłę funkcjonalną
- Poprawią kondycję
Tak, wiem… Czytałeś już o przetrenowaniu i trening całego
ciała wydaję się Tobie absurdem. Zdziwisz się, ale aby „spalić mięśnie”
potrzeba naprawdę się postarać. Musiałbyś nie dojadać, trenować jak wariat i
nie dosypiać. To co wielu ekspertów definiuje jako przetrenowanie, to nic innego
jak przeciążenie centralnego układu nerwowego. Jest ono wywołane nadmiarem
czynników stresogennych, a tym samym zaburzeniami syntezy neuroprzekaźników.
Tym samym, możesz trenować na pół gwizdka, ale np. sprawa rozwodowa może Cię „przetrenować”.
Jak zatem zaradzić przeciążeniu CUN, skoro życie ze swojej
definicji bywa stresujące? Po pierwsze progresja, po drugie pozytywne
nastawienie. Cały sekret robienia stałych postępów to rozważne zwiększanie
obciążeń treningowych (liczby serii, ciężaru, metod zwiększających intensywność). Co
drugiego faktu, to polecam zapoznać się z moim wcześniejszym artykułem „Zakotwicz
swoją motywację” (http://pasjatreningu.blogspot.com/2014/09/zakotwicz-swoja-motywacje.html),
abyś mógł zobaczyć jak wielki wpływ mają Twoje myśli na reakcje biochemiczne w
Twoim ciele.
Co i jak?
Poniżej znajdziesz przykład rozpiski treningowej, dla
przeciętnego bywalca siłowni (nie myl z przeciętniakiem!). Zauważysz pewnie, że
niektóre z ćwiczeń będziesz wykonywał na każdym treningu inne zaś będziesz
wykonywał rzadziej. Dlaczego? Bowiem masz zaoszczędzić czas oraz skupić się na
podstawach.
Ćwiczenia do wyboru:
Nogi przód – przysiady ze sztangą z tyłu, przysiady przednie
(tzw. fronty), wykroki chodzone
Klatka – wyciskanie sztangi/hantli na ławce
płaskiej/skośnej, pompki na poręczach z pochylonym tułowiem
Plecy dół – Martwy ciąg (tu nie masz wyboru :P )
Barki – Wyciskanie sztangi z klatki stojąc/siedząc,
Wyciskanie hantli siedząc/stojąc
Plecy góra – Podciąganie na drążku w szerokim uchwycie,
Ściągnie drążka do klatki na wyciągu siedząc, Wiosłowanie ze sztangą/hantlem
Biceps – Uginania ze sztangą/hantlami stojąc
Triceps – Pompki na poręczach z prostym tułowiem, Wyciskanie
w wąskim uchwycie na ławce płaskiej
Nogi tył – Dowolna forma uginania podudzi
Brzuch – spięcia, unoszenia nóg
Łydki – Wspięcia na place stojąc/siedząc
Na pewno Twoją uwagę zwrócił zapis „co drugi trening”. Oznacza
on, że raz trenujesz biceps i dwugłowe uda (nogi tył), a na drugiej sesji
triceps, brzuch i łydki. Brzuch i łydki robisz w serii łączonej dla
oszczędności czasu. Nie myśl, że trenowanie bicepsa czy łydek na co drugim
trening sprawi, iż będą one niedomagać względem innych grup. Biorą one czynny
udział przy ćwiczeniach na duże grupy mięśniowe, więc nie ma obawy, że staniesz
się pająkiem z wielki tułowiem i cienkimi ramionami.
Jeśli chodzi o progresję, to zacznij z ciężarem, z którym
bez trudu wykonasz zaplanowaną liczbę serii i powtórzeń. Proponuję Tobie, abyś
nie zwiększał ciężaru z serii na serię, tylko trzymał się jednego obciążenia przez całe
ćwiczenie. W następnym tygodniu dołóż po 2,5 kg do ćwiczeń: klatka, braki,
plecy góra. 5 kg dorzuć do przysiadów, martwego ciągu i łydek. Natomiast przy
bicepsie i tricepsie postaraj się zrobić o jedno powtórzenie więcej w każdej z
trzech serii. Gdy dojdziesz do 3 serii i 12 powtórzeń (czyli po 3 tygodniach
programu), dorzuć 2,5kg. Co z brzuchem? tutaj możesz zwiększać obciążenie
poprzez: spowalnianie fazy negatywnej, dłuższe przytrzymanie mięśni w pełnym
skurczu lub dodanie małego obciążenia (2,5kg).
Po jakiś 4-6 tygodniach pozwól sobie na tydzień lekkiego
treningu. Wtedy możesz pomachać sobie na maszynach, bądź też pokombinować na
wyciągach. Pamiętaj tylko, że trening ma być lekki! Proponuję także, abyś przez
4-6 tygodni trzymał się jednego ćwiczenia na daną grupę, tzn. że jeśli
zdecydujesz się na wyciskanie sztangi na ławce skośnej to masz wykonać kolejno
12-18 treningów, stosując tylko to konkretne ćwiczenie. Po tygodniu lekkim,
możesz zacząć nowy cykl z innym ćwiczeniem (to nawet wskazane!).
Rekreacja to nie partactwo
Jeśli inwestujesz w coś swoją energię, czas i pieniądze,
warto aby dana czynność przysporzyła Ci jak najwięcej frajdy i pożytku.
Wątpliwe, abyś w codziennym życiu wyciągnął profity z uginania ramienia w
opadzie z linką wyciągu. Natomiast gwarantuję Ci, że wyjazd na narty będzie bardziej
udany, gdy Twój wyniki w przysiadzie ze sztangą będzie oscylował w granicach
150 kg. Łatwiej poradzisz sobie ze zniesieniem worka ziemniaków do piwnicy, gdy
w martwym ciągu będziesz robił 10 powtórzeń z 170-kilogramową sztangą. Na
koniec: Twoja sylwetka będzie wyglądała lepiej niż tych, którzy przez cały rok
trudnili się „treningową masturbacją”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz