niedziela, 5 października 2014

Kulturystyka - moja ukochana nauczycielka

"Kiedy zapada noc, 
Okrywa świat 
Nieprzeniknioną ciemnością. 
Chłód wznosi się od ziemi 
I przenika powietrze
Nagle...
Życie nabiera innego znaczenia"
Burzum, Dunkelheit


W dobie lewicowo-liberalnych bzdur typu „gender”, bycie samcem alfa dla wielu wydaje się faux pas. Wiele opiniotwórczych felietonistów i dziennikarzyn stawia siłę i sprawność fizyczną w opozycji do zdolności intelektualnych. Czy zatem mol książkowy nigdy nie będzie napakowany jak Autosan do Lichenia, a facet którego uda są jak pnie dębu będzie używał głowy tylko do przeżuwania pokarmu? Nic bardziej mylnego! Sport wychowuje i nie jest to żaden pusty frazes minionej epoki. Chcesz dowiedzieć się dlaczego kulturystyka okazała się dla wielu najlepszą INWESTYCJĄ?

Etyka pracy.

          Ile to razy mijałeś kolesia z koszulką z napisem „pie*dolę nie robię” lub „lepiej mieć brzuch od piwa niż garb od roboty”. Równie dobrze mogliby nosić koszulkę z napisem „Jestem leniwym nieudacznikiem”. Być może zarzucisz mi brak dystansu, ale nie uważasz, że praca jest niczym innym jak manifestacją ludzkiej duchowości? Zwróć uwagę na pewną zależność: Ci którym dobro innych ludzi leży na sercu, są jednocześnie tymi, którzy pracują najciężej. Myślisz, że to przypadek, że Richard Branson, Bill Gates czy Donald Trump oddają większość swoich prywatnych zarobków na cele charytatywne? Wniosek jest prosty: ludzie wartościowi to ludzie pracowici. 
      Wróćmy jednak do kulturystyki. Jasne, że niektórzy rodzą się lepszą, a inni z gorszą genetyką. Na scenach kulturystycznych pojawiają się ludzie-komety. Ich ciała wydają się wprost stworzone do budowania zwałów mięcha i palenia tłuszczu. Robi się o nich głośno, komentatorzy na forach widzą w nich już przyszłych zawodowców, a gazety branżowe organizują kolejne sesje zdjęciowe. Mija rok, góra dwa i nikt już o nich nie pamięta. W znacznej większości przypadków jest tak, że nasz „talenciak” po prostu się wypalił, bowiem jego etyka pracy nie była dość głęboko zakorzeniona. 

Planowanie.

        W kulturystyce musisz planować wszystko. Osoba, która ceni sobie spontaniczność, nielubiąca wybiegać myślą w przyszłość zgodnie z zasadą „Carpe diem”, nie ma czego szukać na dłuższą metę w kulturystyce wyczynowej. Organizować i monitorować musisz wszystko: trening, dietę, budżet przeznaczony na przygotowania i przede wszystkim czas. By przewidzieć wszystkie ewentualności musisz sporządzić coś na kształt cholernie rozbudowanego biznes planu. Oceniasz zasoby jakimi dysponujesz, przewidujesz co z nimi zrobisz i jak pogodzisz to z innymi prozaicznymi obowiązkami. Sukces to marzenia zaplanowane i wykonane!

Cierpliwość.


         Jak pisał Goethe „Nie tylko sztuka i wiedza, ale także cierpliwość musi być częścią dzieła.” Jeśli za sztukę przyjmiemy pracę, a za wiedzę planowanie i wyciąganie wniosków to już wiesz co jest ostatnią częścią układanki. Nie ważne czy rzecz dotyczy przygotowania się do zawodów, zakładania rodziny czy bogacenia się, cnota cierpliwości jest okrętem który zawiedzie Cię do lądu zwanego „Sukcesem”. 
       Oczywiście, Twoja dyscyplina wewnętrzna będzie wystawiana na niejedną próbę, ale trwanie przy wierze sprawia, że stajesz się człowiekiem w pełni. O ile jestem wielkim miłośnikiem zwierząt (zwłaszcza tych, które można zjeść), o tyle tym co odróżnia nas od królestwa fauny jest fakt, że dążymy do czegoś więcej niż zapewnienia sobie schronienia, jedzenia i przekazania genów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz